Capcom Fighting Collection 2 zabiera nas dokładnie w tamte czasy - do momentu, gdy japońskie legendy nie rywalizowały już tylko na pięści, ale zaczęły ze sobą współpracować. To hołd dla miłośników salonowych automatów, ale również ciekawy dokument jednej z najdziwniejszych epok w historii Capcomu. Tym razem mamy zestaw, który może wciągnąć zarówno weteranów arcade'ów, jak i tych, którzy nie pamiętają świata bez Street Fightera.
Kolekcja, która uczy historii
Capcom od lat pracuje nad cyfrową archeologią własnych hitów. Współczesne kolekcje to zarówno porty na nowe platformy, jak i muzealne ekspozycje, które pozwalają nie tylko grać, ale też przeglądać grafiki koncepcyjne, słuchać oryginalnych ścieżek dźwiękowych i poznawać kontekst, który wtedy był nie do uchwycenia.
Capcom Fighting Collection 2 pasuje idealnie do tej strategii. Mamy tu Capcom vs. SNK: Millennium Fight 2000 Pro, Capcom vs. SNK 2: Mark of the Millennium 2001, Capcom Fighting Evolution, Street Fighter Alpha 3 Upper, a także Power Stone i Power Stone 2. Zestaw uzupełniają Project Justice oraz Plasma Sword: Nightmare of Bilstein, czyli tytuły z czasów, gdy Capcom z trudem próbował wejść w świat bijatyk 3D.

Co prawda brakuje kilku klasyków z czasów współpracy z SNK, a lista mogłaby być jeszcze dłuższa, ale to wciąż mocna paczka. Najważniejsze jednak, że kolekcja prezentuje zarówno gry w wersji arcade, jak i domowej. To realna okazja do zrozumienia, jak zmieniała się filozofia tworzenia bijatyk przez te wszystkie lata.
Od automatów do kanapy i sieci
Czy warto sięgać po klasyczne bijatyki w 2025 roku? Odpowiem krótko: tak, jeśli nie oczekujecie cudów. Capcom Fighting Collection 2 sprawnie łączy starą szkołę z nową technologią. Z jednej strony dostajemy gry dokładnie takie, jakie pamiętają fani. Z drugiej, całość zyskała unowocześnione sterowanie, personalizację układu przycisków, tryb treningowy na miarę naszych czasów, a także sieciowy kod sieciowy z rollbackiem (technologia, dzięki której gra przewiduje ruchy graczy i koryguje je na bieżąco, dzięki czemu lag praktycznie znika). Można rozgrywać mecze rankingowe i towarzyskie, szukać przeciwników w kilku grach naraz, a nawet zająć się przeglądaniem muzeum podczas czekania na kolejny pojedynek.

W końcu pojawia się pierwszy zgrzyt - nie znajdziecie w Capcom Fighting Collection 2 cross-playu, więc gdy akurat traficie na mniejsze zagęszczenie wśród ochotników do walki, będziecie musieli nieco dłużej poczekać. Poza tym zmiana gry wymaga wyjścia z kolejki, co nieco wybija z rytmu. Lokalny versus jest dostępny, ale wymaga ciągłego powrotu do trybu arcade. To potrafi zirytować, szczególnie przy dłuższych posiedzeniach ze znajomymi.
Gdzie Capcom lśni, a gdzie się potyka
Największą zaletą kolekcji jest jej przystępność i szeroki wachlarz opcji dla początkujących i weteranów. Bez względu na to, czy pamiętacie rozgrzane automaty na dworcu, czy odkrywacie te gry po raz pierwszy, w Capcom Fighting Collection 2 można poczuć klimat starej szkoły, ale bez konieczności wkuwania na pamięć archaicznych systemów sterowania. Warto wspomnieć, że Capcom przygotował też różne filtry i ramki imitujące efekt starych telewizorów.

Jednak nie wszystkie gry przeszły próbę czasu z takim samym wdziękiem. Capcom vs. SNK 2: Mark of the Millennium 2001 i Street Fighter Alpha 3 Upper to dalej pierwsza liga - dają sporo frajdy, wymagają nauki i mają satysfakcjonujące systemy walki. Ale już Project Justice czy Plasma Sword: Nightmare of Bilstein, mimo sprawnej konwersji, wyglądają dzisiaj topornie - i graficznie, i pod względem animacji. Power Stone i Power Stone 2 to zupełnie inna para kaloszy - absurdalne, kolorowe, trochę chaotyczne, chociaż wciąż bawią, zwłaszcza w trybie kooperacji.

Pozycja obowiązkowa dla miłośników bijatyk?
To trochę zależy od tego, jak bardzo cenicie sobie bijatyki z końca lat 90. i początku XXI wieku. Jeśli chcecie zobaczyć, jak Capcom próbował swoich sił w 3D i jak wyglądała słynna współpraca z SNK - bierzcie w ciemno. Capcom Fighting Collection 2 daje sporo radości, jest przystępna dla nowych graczy, a dla wyjadaczy stanowi sentymentalną podróż. Szkoda kilku braków (cross-play, pełniejsza lista tytułów, tryb versus wymagający poprawek), ale Capcom znów przypomina, że historia bijatyk to coś więcej niż tylko Street Fighter.
- przystosowanie klasyków do współczesnych platform
- rozbudowany tryb treningowy
- rollback netcode i stabilne online
- filtry i galeria dla fanów klimatu arcade
- nie wszystkie gry zniosły próbę czasu
- brak pełnej kolekcji Capcom x SNK
- brak cross-playu
- niewygodny lokalny versus